Puree z fasolki
Daje dwie porcje po ok. szklance
- garść białej, drobnej fasolki (znalazłem resztkę w szafce)
- 1/3 szklanki passaty (została z weekendu - jedliśmy makaron)
- sól i pieprz do smaku
- garstka parmezanu (żeby nie było nudno)
- dwie łyżki oleju lnianego (wmawiam sobie, że zdrowo, prawda taka, że potrzebowałem poślizgu, bo puree było dość suche bez niego)
- Fasolkę namoczyć przez noc, a następnie odcedzić, przepłukać i zalać wodą w garnku. Gotować ok. godziny na średnim ogniu.
- Odcedzić, wystudzić w stopniu wystarczającym do dalszej obróbki. Dodać olej i passatę, zmiksować na puree.
- Dodać parmezan, sól i pieprz.
Można spokojnie podać na ciepło. Robaczek nie zgłaszała zastrzeżeń, więc na zimno też daje radę (ja się nie liczę - chociaż jestem smakoszem i łakomczuchem, to w ostatecznym rozrachunku i tak zjem wszystko).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz