środa, 27 lutego 2013

Makaron z marynowaną rzodkwią takuan

Wymęczony jestem straszliwie - delegacja, studia, w ten weekend znowu studia, w przyszłym tygodniu znowu delegacja, na dodatek zapisałem się na MOOC Learning Creative Learning na MIT, co spowodowało, że nie mam zbyt dużo czasu na blogowanie. Od czerwca powinno się poprawić. W tym tygodniu tylko jeden przepis, za to na bardzo fajne i bentoprzyjazne danie. Przepis pochodzi z bloga Shizuoka Gourmet (coś się ostatnio popsuł i opisuje tylko restauracje).


piątek, 15 lutego 2013

Fasola z suszonymi śliwkami

Przyznam się bez bicia, przepis jest z torebki po fasoli, konkretnie z torebki peruwiańskiej fasoli masłowej "Lima", firmy nie pomnę. Myślę, że ze swojskim Jasiem też będzie taka dobra.



Fasola z suszonymi śliwkami
Daje 4 porcje po ok. szklance
  • 400g fasoli
  • 12 suszonych śliwek
  • czerwona cebula
  • 4 Ł sosu sojowego 
  • 1 Ł curry
  • olej do smażenia
1. Fasolę moczyć prze 12 godzin, a następnie gotować ok. 30 minut  w wodzie z dodatkiem sosu sojowego i curry. 
2. Cebulę i śliwki posiekać, cebulę zeszklić w rondku, dodać śliwki i fasolę, podduśić przez kilka minut. 

Na opakowaniu była sugestia, żeby podawać potrawę z grzankami, ale wydaje mi się to dość abstrakcyjnym pomysłem. Brakowało mi też trochę kminu rzymskiego, pewnie następnym razem go dodam.

Miłego weekendu. 

środa, 13 lutego 2013

Czerwona kapusta marynowana

Dziś kolejny przepis ze znakomitej książki Quick & Easy Tsukemono. Musiałem się ostatnio zaopatrzyć w spory zapas octu ryżowego, bo zacząłem go zużywać w przerażającym tempie. Eksperymentuję z różnymi gatunkami,co mocno wpłynęło na smak dzisiejszego dania.


poniedziałek, 4 lutego 2013

Domowa zupa błyskawiczna - koncentrat

Miałem taki okres w pracy kiedy namiętnie pijałem barszczyk czerwony w proszku. Zupki chińskie czy jakieś bardziej wymyślne gorące kubki nie miały na mnie takiego uzależniającego wpływu, jak mieszanina soli, cukru i glutaminianu sodu ze śladową ilością ekstraktu z buraka. Kupowałem toto w opakowaniach ekonomicznych (co najmniej 15 działek dilerskich w paczce, sens ekonomiczny brania mniejszych wydawał mi się mocno wątpliwy) i piłem przy każdej okazji (i bez okazji). Moje uzależnienie skończyło się mniej więcej wtedy, kiedy producenci zaczęli umieszczać na opakowaniach napisy w stylu "NIE ZAWIERA GLUTAMINIANU". Różnica w smaku była co prawda żadna (zamiast wolnego glutaminianu dodają teraz do barszczyku hydrolizowane białka, które są znakomitym źródłem tegoż), ale mentalnie coś we mnie pękło. Od tego czasu nie wziąłem barszczu instant do ust (i nie zacząłem wciągać go nosem, ani wkraplać do oczu).

Zupki błyskawiczne same w sobie złe nie są, czego będę starał się dowieść w dniu dzisiejszym. Można (relatywnie) niewielkim kosztem i wysiłkiem zrobić sobie koncentrat do (prawie) natychmiastowego użycia, w szczególności jako część zimowego bento, z opcjonalnym dodatkiem mojego ukochanego glutaminianku, glum, glum. Przepis podpatrzony na Just Bento, twórczo rozwinięty (dodałem mój sssskarb).