poniedziałek, 21 listopada 2011

Jaja na bento II - po szkocku

Bentojaja kontratakują! Dzisiaj tylko jeden przepis - z lotu ptaków, fusów po kawie i wnętrzności zwierząt ofiarnych wyszło mi, że lepiej pisać mniej, a częściej, niż więcej, a rzadziej. Bóstwa Internetu są bardziej zadowolone. Dziś mięsożernie. Mam pewien obłędny pomysł na wersję wege, ale opiszę jak wypróbuję.

Na początek tradycyjne ględzenie, do którego pominięcia zachęcam i zapraszam w okolice przepisu właściwego. Dziś będzie o mięsie mielonym. Nie kupuję mięsa mielonego, czego i Wam życzę. Na potrzeby tego marudzenia przeprowadziłem inspekcję mięs mielonych w smarkecie. Przykład: mięso wieprzowo-wołowe. Skład, bez wdawania się w szczegóły: mięso 64% (wołowego jest więcej, więc na moją logikę powinno być wołowo-wieprzowe, ale może jest alfabetycznie), woda, tłuszcz, błonnik, białko, stabilizatory, przeciwutleniacze, aromaty, glutaminian sodu (jakżeby inaczej), sól. A, i jeszcze stosunek mięsa do tkanki łącznej 18%. Czyli jeśli dobrze rozumiem, jedna piąta mięsa nie jest mięsem*. Czyli mięsa w mięsie jest około połowa. Super.

*Można się kłócić, czy tłuszcz to mięso, ale wszystkie inne typy tkanki łącznej mięsem nie są, amen.

Reszta mielonego tak samo, żeby nie było, że tendencyjnie wybrałem opakowanie. Najbardziej zabawny jest tatar: nie obędzie się bez glutaminianu i jakiś wynalazków. Wolę kupić nawet byle jakie ochłapki i zemleć sam (niech żyją elektryczne maszynki) - będzie mięsniej. Kochany Narodzie, czytajcie dokładnie etykietki - mięso paczkowane (nie tylko mielone) ma czasem niską zawartość mięsa w mięsie. Mielenie mięsa samemu ma też tą zaletę, że można sobie pookrawać tłuszcz i tkankę łączną. W Polsce nie ma w powszechnej sprzedaży mięsa ekologicznego, a w tkance tłuszczowej często są obecne resztki leków dodawanych do pasz i toksyn ze środowiska. Wszystkiego nie wytniemy (poza tym np. stek powinien być troszkę poprzerastany tłuszczem), ale zawsze coś.

To tyle ogłoszeń parafialnych w dniu dzisiejszym. Przepis z Just Bento. Klasyczne jajka po szkocku smaży się w głębokim tłuszczu, ale my sobie darujemy. Z resztą jajka po szkocku (czy też szkockie - w oryginale "scotch eggs") mają tyle wspólnego ze Szkocją, co pierogi ruskie z Rosją.



Jaja po szkocku
Przepis na 3-4 jajka

  • 350g mięsa mielonego (u mnie była to mieszanka szynki wieprzowej i uda indyczego, może być również wołowe)
  • mała cebula
  • jedno surowe jajko
  • 3Ł panko, bułki tartej lub okary
  • 1/2 ł soli
  • czarny pieprz i gałka muszkatołowa do smaku
  • mąka (z cieciorki w wersji slow-carb)
  1. Cebulę drobno posiekać. Wymieszać mięso, cebulę, surowe jajko, sól, pieprz, gałkę i panko/bułkę/okarę w misce. 
  2. Podzielić mieszankę na 3-4 części (w zależności od liczby jaj). 
  3. Obtoczyć jajko w mące. Jedną porcję mięsa rozpłaszczyć na dłoni. Ułożyć na środku umącznione jajko i delikatnie otoczyć mięsem. Uformować kulę i delikatnie obtoczyć w mące.
  4. Powtórzyć pkt. 3 dla pozostałych jajek. 
  5. Rozgrzać piekarnik do 200 st. C. Piec 20 min., następnie obrócić i piec kolejne 15-20 min.
Jajek warto użyć jakiś mniejszych, bo kule z rozmiaru L wychodzą spore (czego nie widać na obrazku poniżej, bo nie wpadłem na pomysł postawienia czegoś, żeby oddać skalę). Ja spożywałem na sucho, ale autorka przepisu lubi przekrojone posmarować sobie keczupem. Smacznego. 


1 komentarz:

  1. super te jaja, na początku ze zdjęcia skojarzyłam z pieczenią rzymską, ale to faktycznie scotch eggs. Nigdy sama nie robiłam, ale trudne raczej nie jest, więc pewnie wypróbuję. Co do mielonego - też mnie przeraża to paczkowane, kupuję mielone zdecydowanie po przeczytaniu etykiety lub na targowisku, lub proszę o zmielenie kawałka mięsa który sobie wybrałam. Tatara nie jadam i nie kupuję.

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń