wtorek, 23 października 2012

Pieczarki marynowane z oliwkami

Uprzejmie donoszę, że zanim książka o tapas dotarła na swoje miejsce, podstępnie zmusiła mnie (patrząc z naciskiem z okładki i stawiając czynny opór przed włożeniem na półkę) do wytworzenia jeszcze jednego tapasa - pieczarek marynowanych z oliwkami. Robi się je tak samo, jak pieczarki marynowane bez oliwek, tylko dodaje się oliwki (w oryginale czarne, 10 sztuk,  wydrylowanych i pokrojonych w plasterki, u mnie zielone, 6 sztuk, za to dużych, posiekanych byle jak w paski, bo musiałem obkrawać naokoło pestek). Jak widać na załączonym obrazku, nie ani takie malutkie, ani takie przystojne, jak te poprzednie - przemiła Pani w naszym przydomowym warzywniaku wyjaśniła, że nie ma i nie będzie, bo tamte jej dystrybutor sprzedał przez pomyłkę za 4,50 PLN, a właściwa cena to 4,50 euro i były przeznaczone na rynek niemiecki. Ja bym i tak kupił, ale obawiam się, że popyt na europieczarki w dzielnicy, w której lekko licząc 80% budynków jest nieremontowana od wojny* byłby ograniczony.

* Drodzy niewrocławianie, nie żartuję. Pół świata zjeżdża tutaj, żeby robić filmy wojenne, bo nie trzeba robić scenografii. Niektóre kamienice mają nawet bardzo wiarygodne ślady po pociskach na elewacji. Proces pałowania się Miastem o wykonanie remontu instalacji elektrycznej w mojej kamienicy (co najśmieszniejsze, wspólnota miała na to kasę) trwał ponad dwa lata - przypuszczam, że Miasto za wszelką cenę chce utrzymać historyczny charakter tego miejsca. Na klatce nadal mam rurki po oświetleniu gazowym ;-)


Paczka z aledrogo doszła, jestem wyposażony w sosy sojowy, rybny i ostrygowy, sake i napój aloesowy (Robaczek pije szklankę dziennie, i wmawia mi, że to ku zdrowotności; ja też piję, ale nie ukrywam, że go po prostu okrutnie lubię), ergo wracamy do kuchni azjatyckiej. Jeszcze w tym tygodniu odkryję przed p.t. Czytelnikami wszelkie tajemnice kimchi.

5 komentarzy:

  1. sake? ]:-> Jeszcze nie próbowałam - dodaję do kulinarnej listy rzeczy do spróbowania.
    Pieczareczki wyszły apetycznie. Ciekawe jak by wyglądały z czarnymi oliwkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za piciem sake (w każdym razie nie znalazłem jeszcze takiego gatunku, który by mi smakował w sensie chęci na więcej), ale sporo zużywam do gotowania. Podobnie sherry i brandy (chociaż niektóre brandy lubię).

      Usuń
  2. Smakowicie wyglądają te pieczarki, ale czekam na kimchi! Uwielbiam... :)

    OdpowiedzUsuń