środa, 28 listopada 2012

Furikake z sardynek i orzeszków pinii

Oj, zaniedbałem ostatnio bloga, udaje mi się popełnić najwyżej jeden wpis tygodniowo, i to na dodatek z narzekaniami na restauracje. Przykro mi, ale na Zakładzie mam obłęd w ciapki, jeżdżę w delegacje co najmniej co drugi tydzień, a w weekendy studiuję - moim priorytetem będzie zawsze karmienie Robaczka i siebie, a nie pisanie o tym.


Do zrobienia opisywanego dziś furikake zabierałem się dosłownie od miesięcy, tzn. z myślą o nim nabyłem kilka puszek sardynek w oleju. Puszki mają to do siebie, że mogą stać latami i czekać na inwazję zombich lub inną apokalipsę. Zaprawdę powiadam Wam: czas sardynek w oleju nadszedł, gdyż Koniec jest bliski, a potem nie będzie Nietzschego. Przepis z Just Bento (miałem napisać, że strona usycha - autorka ma różne problemy osobiste i od miesięcy nic nie wrzuciła, i że bardzo szkoda, ale dzisiaj rano pojawiła się informacja, że wkrótce wraca do blogowania - szkoda, że tuż przed Końcem).

Furikake z sardynek i orzeszków pinii
Daje ok. dwie szklanki
  • 3 puszki (po 240g, takie małe płaskie) sardynek w oleju
  • 3 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • 3 Ł orzeszków pinii
  • 1,5 Ł whisky lub sake lub wytrawnego sherry lub brandy lub koniaku (opcjonalnie)
  • 3 ł sosu Worcestershire
  • świeżo zmielony czarny pieprz
  • szczypta płatków chilli (opcjonalnie)
  1. Sardynki odsączyć na sicie, i dokładnie osuszyć z oleju papierowymi ręcznikami. Roztaśtać wstępnie widelcem. 
  2. Sardynki podgrzewać na nieprzywierającej patelni, ciągle mieszając i taśtając łopatką na małe kawałki. Po kilku minutach dodać czosnek. 
  3. Gdy ryby są już dość suche i pokruszone, dodać alkohol. Mieszać, aż płyn odparuje, następnie dodać sos Wrocestershire i mieszać, aż odparuje. 
  4. Dodać orzeszki i mieszać, aż będą podpieczone i brązowe. Dodać pieprz i chili. Wymieszać i przełożyć z patelni do miski. 
Uwagi do wykonania:
ad. 1 Można podjąć się usunięcia delikatnych kręgosłupków rybek. Mi się nie chciało. Łaskotanie drobniutkimi ośćmi w produkcie końcowym mieści się w granicach tolerancji. Niedokładne odsączenie oleju może spowodować zmianę smaku na "smażona ryba" (pożądany jest smak "suszona ryba").
ad. 2, 3, 4  W całym przepisie najważniejsza jest kontrola czasu. Ryba ma się wysuszyć, a nie spalić, czosnek ma być czosnkowy, a nie gorzki, orzeszki mają się uprażyć. Nie jestem w stanie podać dokładniejszych instrukcji, bardzo mi przykro. 
ad. 3 Autorka oryginalnego przepisu twierdzi, że alkohol jest nieobowiązkowy, ale pomaga usunąć "rybi" zapach, którego niektórzy rzekomo nie lubią. 
ad. 4 Usuwamy z patelni, żeby się dłużej nie smażyło (i w domyśle nie spaliło)

Przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku - mi wyszło bardzo suche, więc myślę, że wytrzyma kilka miesięcy (albo chociaż do Końca). Oryginalne zalecenia to tydzień w lodówce, w szczelnym pojemniku. 

4 komentarze:

  1. te kręgosłupki są zdrowe - mają dużo wapnia, toteż nie należy ich usuwać. Muszę kiedyś wypróbować (kiedyś = wtedy kiedy będziemy mieć kuchnię, a więc i kuchenkę wraz patelnią). Co do pracy, też mnie ostatnio żyłują w pracy, widać taki okres tuż przed Wielką Majówką (tzn. przed tym końcem świata wg Majów) wszyscy chcą ze wszystkim zdążyć. I też cierpi na tym mój blog, ale staram się nie dawać!
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Domowe furikake - I'm impressed. :) Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi się chciało... :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest w porywach pół godziny roboty :)

      Usuń
    2. Hm, to nie jest tragicznie. Może kiedyś mnie najdzie wena na domowe furikake. :)

      Usuń