Zgodnie z czterdziestowpisową tradycją będę teraz marudził na nazewnictwo. Soboro to najczęściej zmielone mięso, przyprawione słodkim sosem sojowym. Podobno (źródło) tradycyjnie robi się je z kurczaka, ale słownik twierdzi, że to dość szeroka nazwa rodzajowa - w każdym razie soboro można robić z mięs wszelakich (niku soboro), drobiu (tori soboro), ryb (oboro) lub jajek (iri tamago - będzie w następnym odcinku "Jaj na bento"). Na upartego iri dofu, zrobione z tofu też jest typem soboro. Dotychczas robiłem soboro z wieprzowiny, wołowiny, jaj i dorsza (chociaż to ostatnie technicznie rzecz biorąc było denbu). Pociąć się można od tej nomenklatury.
Soboro ma mnóstwo zastosowań:
- jako furikake - ma zwykle intensywny smak i wspaniale nadaje się na posypkę do ryżu;
- w wersji bardziej obfitej (furikake używa się relatywnie niedużo) soboro na ryżu nazywa się soboro donburi (albo krócej - jak każdy inny język, japoński ma tendencję do optymalizacji - soboro don) - "donburi" znaczy miska (prawdopodobnie również w ramach optymalizacji niektóre dania nazywają się jak naczynia, w których są podawane, np. nabe - garnek; w tym przypadku "miska" znaczy "miska-ryżu-z-czymś-na-wierzchu", przy czym miska po prostu ryżu to gohan donburi) - wkładamy ryż do miseczki i przysypujemy grubą warstwą soboro;
- w wersji wypasionej - sanshoku don(buri) - trójkolorowa miska, czyli "miska-ryżu-z-trzema-różnymi-rzeczami-na-wierzchu", np. brązowym niku soboro, żółtym iri tamago i zielonym groszkiem;
- jako nadzienie do onigiri (nadziewanych kulek ryżowych, zwanych też omusubi), nikuman (bułeczek na parze), oyaki (przyjmijmy, że to pierożki - kiedy będę je robił, wyżyję się nad tłumaczeniem angielskiego dumpling) i co tam jeszcze sobie chcemy nadziewać*;
- pomieszane z jajkiem i przerobione na soboro tamagoyaki, znaczy się omlet z soboro; od biedy można zrobić omlet i zawinąć w niego soboro;
- pomieszane z warzywami jako wkład mięsny.
Powyższa lista nie wyczerpuje oczywiście tematu, ale nie będę się bawił w wymyślanie pięćdziesięciu zastosowań dla deseczki**.
* Nadziewać potrawy soboro, nie sobie kabzę, nie Tuhajbejowicza na pal i nie małżonka przypadkowo trzynaście razy na nóż.
** Badano w ten sposób kiedyś inteligencję ("wymyśl jak najwięcej zastosowań dla ...", tu proszę wstawić cokolwiek). Nie wiem jaką, pewnie deskową***.
*** Bo teraz nie ma już jednej inteligencji, co to się mierzy testem i przydziela ludzi do drużyn głupków i niegłupków - są różne, np. inteligencja kinetyczna odpowiada za kopanie skórzanego worka wypełnionego powietrzem. Patrzcie Państwo, całe życie myślałem, że moje marne wyniki w sportach z piłeczką spowodowane są astygmatyzmem, a tu nie - jestem po prostu kinetokretynem. Co za ulga! Większość bęcwałów nie zdaje sobie sprawy, że są głupi - ja mam to szczęście, że wiem, iż jestem idiotą. Prawdziwe błogosławieństwo od losu.
Przepis poniższy pochodzi z Just Bento (coż za wyborna niespodziewajka, czyż nie?) i stosowałem go już do wieprzowiny (szynka) i wołowiny (nie pamiętam co, udziec chyba). Inne wersje (z mirinem zamiast lub obok sake, bez imbiru, z imbirem sproszkowanym, imbirem pokrojonym w zapałkę, innymi proporcajmi, innymi proteinami), których nie próbowałem, można znaleźć tu, tu, tu i tu. Z ich analizy oraz komentarzy autorki niżej prezentowanego wynika, że ten sam przepis można zastosować do drobiu i tuńczyka (również z puszki - w oleju będzie oczywiście trochę tłustawy).
Niku soboro
Daje 2 porcje po ok. szklance
- 1/2 kg mielonego mięsa
- 1-2 Ł oleju
- 1/2 szklanki posiekanego drobno szczypiorku lub dymki (razem z cebulkami)
- 1 ząbek drobno posiekanego czosnku
- 2 Ł startego lub drobno posiekanego imbiru
- 2 Ł cukru
- 2 Ł sake
- 3 Ł ciemnego sosu sojowego
- 3-4 Ł sosu ostrygowego
- Na dużej patelni lub w woku rozgrzać olej, dodać warzywa, smażyć mieszając do miękkości. Dodać mięso, smażyć do zbrązowienia.
- Dodać cukier, zamieszać, smażyć, aż się lekko skarmelizuje.
- Dodać sake, mieszać, aż odparuje.
- Dodać sosy ostrygowy i sojowy, mieszać, aż prawie cały płyn odparuje, ale mięso jest wciąż wilgotne.
ad. 1 Patelnia najlepiej nieprzywierająca, bo się zajedziecie z mieszaniem/skrobaniem. W oryginale jest olej sezamowy, ja tradycyjnie nie jestem tak ortodoksyjny. Poza tym dostępne mi informacje w kwestii punktu dymienia tego oleju są niespójne - niektóre źródła podają, że ma bardzo niski (nie wdaję się w szczegóły, bo znowu wyszedłby elaborat na pół strony), więc moim zdaniem lepiej dmuchać na zimne. Zawsze można go dodać na koniec w ramach dosmaczenia - i to niedużo, bo jest bardzo intensywny.
ad. 2 Mam pewien problem językowy - czy ktoś wie, czy powinno być skarmelizować (jak spalić), czy zkarmelizować (jak zfilcować)? Dla mojego oka forma "skarmelizować" jest przyjemniejsza.
ad. 4 To w teorii, mi zawsze wychodzą trochę suche wiórki. W magiczny sposób namaczają się jednak od ryżu.
Można na koniec doprawić sosem sojowym i/lub solą (nigdy tego nie robiłem) - proszę jednak pamiętać, że intencją jest podawanie soboro w towarzystwie czegoś o dość neutralnym smaku.
ad. 2 Mam pewien problem językowy - czy ktoś wie, czy powinno być skarmelizować (jak spalić), czy zkarmelizować (jak zfilcować)? Dla mojego oka forma "skarmelizować" jest przyjemniejsza.
ad. 4 To w teorii, mi zawsze wychodzą trochę suche wiórki. W magiczny sposób namaczają się jednak od ryżu.
Można na koniec doprawić sosem sojowym i/lub solą (nigdy tego nie robiłem) - proszę jednak pamiętać, że intencją jest podawanie soboro w towarzystwie czegoś o dość neutralnym smaku.
Zdjęcie obrazuje soboro wieprzowe (wołowe jest ciemnobrązowe) tuż po zakończeniu procesu przygotowywania. W lodówce wytrzymuje ok. tygodnia, ale większość pakuję do pudełeczek i wrzucam do zamrażarki - soboro świetnie to znosi. No i najczęściej robię z podwójnej porcji składników w ikeowym woku. Pochwale się - moja kuchenka ma specjalną podstawkę do dopieszczania woka - bardzo wygodnie się nim operuje.
Też chcę dopieścić woka, podkładka była w zestawie z kuchenką? Chyba zły model swojej wybrałam...
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej, podkładka była w zestawie. Szczerze mówiąc, wybierając kuchenkę nie myślałem o woku - bardziej mnie interesowało, że miała 5 palników (w ten sposób mogę czasem gotować "restauracyjnie", dla czteroosobowego stolika), i że ten duży, podwójny jest na środku - czasem warzę piwo i taki wielki palnik znakomicie się sprawdza z 35l garem z brzeczką.
OdpowiedzUsuńWarzysz sam piwoooo???? W domu? Zostałeś moim nowym bohaterem...
OdpowiedzUsuńEee tam, mnóstwo ludzi to robi, nic szczególnego.
OdpowiedzUsuńZ "samcem" uwielbiamy piwo, ale nie przyszło nam jeszcze do głowy zrobić je osobiście... Chyba kiedyś spróbujemy... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń