czwartek, 1 marca 2012

Odsmażana, dobrze wysmażona fasolka

Wcale nie będzie o tym, że została mi fasolka, więc by uniknąć zmarnowania, odsmażyłem ją w niżej podany sposób, przez co była cudowna w smaku, zapachu i skutkach zdrowotnych, a przy tym nie powodowała flatulecji i tworzyła sama z siebie miły dla oka obraz na talerzu. Otóż fasolka odsmażana to moje (jak zwykle nieudolne) tłumaczenie angielskiego refried beans, które jest (rzekomo nieudolnym) tłumaczeniem hiszpańskiego frijoles refritos - to kalka, re-cośtam po hiszpańsku znaczy dobrze-cośtam, więc powinno być "dobrze wysmażona falsolka"* (krakowskim targiem będzie jedno i drugie). Danie należy do kuchni meksykańskiej w szczególności, a latynoamerykańskiej w ogólności. Uważny czytelnik niezawodnie spostrzeże, iż nijak się ma do kuchni japońskiej, ale już kiedyś wspominałem, że nie jestem ortodoksem i do bento wkładam wszystko. Potrawa jest bardzo smaczna, wygląda wyjątkowo nieatrakcyjnie (patrz zdjęcie), a oryginalne zastosowanie to m. in. przystawka albo nadzienie do różnych burritos, tacos i chimichangas. Ja użyłem do bento zamiast ryżu. Źródła przepisu nie podaję, bo zrobiłem kompilację receptur z pierwszej strony wyszukiwarki na zasadzie "co by tu jeszcze dorzucić".

* Przepisuję to z Wikipedii bo po hiszpańsku umiem tylko "Quisiera cambiar marcos", co jest równie przydatne, jak jedyne** znane mi zdanie po włosku "Vorrei cambiare dollari in lire". Rozpad strefy euro z pewnością poprawi mi samoocenę.
** Po zastanowieniu*** przypomniało mi się, że umiem jeszcze "Siamo felici quando siamo insieme", ale od kiedy jestem żonaty, to również jest nieprzydatne.
*** Po dłuższym zastanowieniu przypomniało mi się również mnóstwo potwornie wulgarnych bluzgów w obu językach (i nie tylko w tych). Przydatne, zwłaszcza na włoskich drogach****, ale samooceny nie poprawia.
**** Samochody produkowane na rynek włoski mają seryjnie montowany jedynie przedni lewy kierunkowskaz. Służy on do wymuszania opuszczenia pasa przez pojazd poprzedzający. Pozostałe kierunkowskazy to tylko atrapy. Nieliczni właściciele samochodów importowanych i tak ich nie używają.


Powyższych zdań w niepolskich narzeczach nie tłumaczę świadomie - disce puer/pulchra języki, ego faciam te kelnerem/kelnerką. Albo używajta gugiel translatora. 

Odsmażana, dobrze wysmażona fasolka
Daje nieco ponad litr potrawy

  • worek (450g) fasoli pinto (zwanej w Polsce, nie wiedzieć czemu "kolorową"), ale może też być czarna, czerwona, azuki, piękny jaś, czy jeszcze inna
  • 1 duża, czerwona cebula (może być nieczerwona, będzie mniej meksykańsko)
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 ł mielonego kminu rzymskiego (zwanego też u nas kuminem, co pewnie też jest kalką)
  • sól i pieprz do smaku
  • 1 papryczka jalapeno (opcjonalnie) - świeża lub marynowana, albo 1 suszona chili (opcjonalnie)
  • 3 Ł smalcu lub oleju (wersja wege)
  1. Fasolę namoczyć co najmniej przez noc, dodając ew. łyżeczkę sody oczyszczonej. 
  2. Namoczoną fasolę umieścić w garnku, zalać wodą tak, by przykrywała ją na co najmniej 5 cm. Doprowadzić do wrzenia, a następnie gotować na wolnym ogniu przez 1,5-2 godziny, uzupełniając nadmierne ubytki wody wrzątkiem.
  3. Odcedzić fasolę, zachowując płyn, a następnie ugnieść na papkę narzędziem do ugniatania ziemniaków. 
  4. Jeśli używana jest papryczka jalapeno, usunąć z niej nasiona i drobno pokroić. Cebulę pokroić w kostkę, czosnek w drobną kostkę. 
  5. Rozgrzać smalec lub olej na dużej patelni. Dodać jalapeno lub suszoną chili w całości oraz cebulę. Zeszklić przez ok. 3-4 minuty. Dodać czosnek i kmin rzymski, smażyć przez 30 sekund. Usunąć chilli.
  6. Smażyć powoli, na małym ogniu, małymi porcjami (ok. pół szklanki) dodając roztartą fasolę i rozprowadzając ją po patelni łopatką. Mieszając nie dopuszczać do przypalenia. Dodawać nieco wody pozostałej po gotowaniu, aby zachować wilgotność masy. 
Uwagi do wykonania:
ad. 1 Podobno zasadowe środowisko sprzyja rozpadaniu się skórki fasoli, a o to nam chodzi. Lepiej moczyć dłużej (24h), to również pomaga.
ad. 2 "Nadmierne ubytki" oznaczają, że widzisz fasolkę, ale nie widzisz pyrkającej wody. 
ad. 3 Allegro podpowiada, że po polsku to się nazywa "ubijak", albo "tłuczek" - chodzi o urządzenie składające się z drążka prowadzącego i pofalowanego drutu. 
ad. 4 Kostka znaczy ok. 0,4x0,4 cm. Drobna kostka znaczy 1x1 mm lub drobniej. Leniwi mogą przecisnąć czosnek przez praskę, za co będą się smażyć w piekle. 
ad. 5 Chilli daje stopień ostrości znośny dla Robaczka. Wersja z jalapeno (właściwie jalapeño, czyta się mniej więcej halapeńjo) powoduje, że rosną włosy na piersi.

Użyłem mojej największej patelni - ma ze 40 cm średnicy.

ad. 6 Podobno specyficzny smak tej potrawy bierze się właśnie z procesów zachodzących podczas powolnego smażenia na smalcu. Moja była wyjątkowo smakowita, bo użyłem cudownego pod każdym względem smalcu, produkowanego przez mojego Teścia. Wilgotność powinna być nieco większa, niż tradycyjnego puree ziemniaczanego. 


Efekt końcowy w standardowo obleśnym zbliżeniu powyżej. Taka fasolka się do jedzenia na zimno (a więc w bento), ale muszę przyznać, że lepsza jest na ciepło - lepiej oddaje otoczeniu swój fantastyczny zapach (smalcowo-kuminowo-pysznościowo-śliniący). Kolor i wygląd jest zabójczy - jakby coś umarło dawno temu, wpadwszy wcześniej do malaksera. Trochę zamroziłem, ale nie wiem, jak to zniesie - generalnie fasolki ugotowane w całości mrożą się dość przeciętnie, bo tracą teksturę, ale w tym przypadku już ją utraciły, więc jestem dobrej myśli. No i wiem, że w Stanach sprzedaje się toto mrożone w smarketach. 

W następnym odcinku: domowy przepis na broń chemiczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz