poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dżem z cukinii

Jakoś o przetworach na tym blogu jest wyjątkowo mało - po kliknięciu na taga zostałem odesłany do m.in. posta o soboro (nie wiem, co autor miał na myśli). A ja uwielbiam przetwory - chyba bardziej robić, niż jeść, bo robimy ich z Robaczkiem tak dużo, że większość i tak musimy rozdać (podobnie jest z nalewkami, ale w tym obszarze pomaga mi dzielnie jeden kolega). W tym roku marynowałem już kurki, robię ratafię (długi proces, cały sezon dorzuca się owoce), był też Robaczkowy Dżem Truskawkowy z Maszyny do Chleba, kilka wynalazków z porzeczek z Daily Spud, jerzyny na tą samą modłę, mnóstwo ogórków małosolnych (Robaczek nie lubi początku sezonu, bo zjadam wtedy dwa kilo dziennie i wszystko jej śmierdzi*) i pewnie coś tam jeszcze, co zdążyłem już zapomnieć, a okaże się, jak będę robił porządki w kuchni (zapasy piwniczne mam elektronicznie zewidencjonowane). Cukinia trafiła się przypadkiem - blog Shizuoka Gourmet   zamieścił ponoć najzupełniej japoński przepis na dżemik cukiniowy. Myślałem, że cukinia, jako warzywo o dość neutralnym smaku, będzie robić raczej za wypełniacz i nośnik dla pozostałych składników, ale na szczęście jest lekko wyczuwalna, więc nic nie przeszkodzi mi w tradycyjnym pomarudzeniu na nazewnictwo. Obiecałem to sobie i pt. Czytelnikom przy okazji sałatki z nashi i ogórka.

* Koprem.


Anglojęzyczni mają taką kategorię roślin, która nazywa się squash - generalnie jest to pojęcie-worek na wszelkie dyniowate, które mają "squash" w nazwie (np. patison to pattypan squash, a dynia występująca w handlu w Polce jako Hokkaido, to ambercup squash - więcej tutaj). Squashe dzieli się na letnie, czyli takie, które zbiera się niedojrzałe, oraz jesienne lub zimowe, zbierane dojrzałe (i zwykle wyposażone w grubą skórę i w słusznych rozmiarach). Cukinia (zucchini) jest typem squasha letniego - owoce zbiera się niedojrzałe, kiedy są tylko spuchniętą zalążnią kwiatu. Z resztą kwiaty też się zjada (w Polsce rzadko, polecam spróbować, jeśli ktoś ma ogródek - można na surowo). Problem dla mnie polega na tym, że to, co my tu na Dolnym Śląsku nazywamy cukinią (grzecznie czyniąc kalkę z włoskiego), gdzie indziej nazywa się podobno kabaczkiem. Prawda li to? U mnie w Breslau cukinia to taki nasterydowany zielony ogórek, ew. to samo, tylko żółte, a dynia, to dynia (chociaż odmian mnóstwo), osobno patisony, a do worka z napisem "kabaczki" trafia wszystko, co nie załapało się na bycie dynią np. makaronową lub bananową. Jakieś takie bajdurzenia, że kabaczek jest dłuższy i bardziejszo-pękaty jakoś do mnie nie trafiają. To i tak wszystko odmiany najzwyczajniejszej dyni zwyczajnej.

Przepis poniższy czekałby sobie grzecznie w kolejce i w najgorszym przypadku opublikowałbym go na greckie Kalendy, gdyby nie to, że spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem (tzn. Robaczkowi bardzo smakuje). Smakuje słodko-cytrynowo-imbirowo z nutką cierpkości cukinii, można go stosować jako sos do warzyw (próbowałem z kalafiorem gotowanym na parze), świetnie łączy się też z serkiem śmietankowym.



Dżem z cukinii
Daje ok. 200g
  • 200 g cukinii
  • duża cytryna
  • 30g świeżego imbiru
  • 100g cukru
  • 2 goździki
  1. Cytrynę sparzyć, wyszorować, wycisnąć sok z jednej połówki. Wbić goździki w wyciśniętą skórkę. 
  2. Cukinię pokroić w plasterki grubości ok. 5 mm. Imbir obrać i pokroić w drobniutką kostkę. 
  3. W garnku umieścić cukinię, imbir, cukier, sok z cytryny i skórkę z goździkami w płóciennym woreczku. Przykryć i gotować na średnim ogniu ok. pół godziny, mieszając od czasu do czasu. 
  4. Wyjąć woreczek ze skórką cytrynową, zmiksować dżem na gładko i napełnić słoiki. 
Uwagi do wykonania:
ad. 1 Cytryny są u nas sprzedawane pokryte środkiem grzybobójczym (działającym chyba na owoce w ładowniach statków - naszej swojskiej pleśni się nie boją), więc trzeba się trochę namachać (przy kiszeniu cytryn trzeba się namachać bardziej). Oczywiście ja robiłem podwójną porcję - odpada problem pt. "co zrobić z połówką cytryny?". 
ad. 2 Cukinię można maszynowo - mandoliną lub robotem.
ad. 3 "Płócienny woreczek" był w moim przypadku jednorazową ściereczką kuchenną (taką z rolki - nie zadałem sobie trudu sprawdzenia, z czego była zrobiona, ani czy można w niej gotować skórkę z cytryny w dżemie cukinowym). 

Powinien trochę postać w słoikach, żeby smaki się przegryzły. Marzenie ściętej głowy, muszę wynieść do piwnicy, bo zniknie. 





4 komentarze:

  1. a takiego jeszcze nie jadlam! :) ale na pewno by mi smakowal bo bardzo lubie cukinie na slodko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a to ci dziwo! ciekawostka, ale chętnie wypróbuję. skoro do kalafiora pasuje.
    Ogórki małosolne też na początku sezonu pochłaniam w nadmiarze.
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie napisałem, że pasuje - napisałem, że próbowałem ;-) Ja jestem w ogóle mało słodko-dżemowy, więc zdaję się na osąd małżonki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dżem z cukinii brzmi co najmniej intrygująco. Może kiedyś sie pokuszę i zrobię. :)

    OdpowiedzUsuń