Co mi się podobało:
- wnętrze - czysto, minimalistycznie; trochę ciasnawo pod oknami, ale goście nie siedzą sobie na karku;
- ładna zastawa, szczególnie urokliwe naczynia do herbaty;
- czyste, nieprzeładowane karty, osobna karta herbat;
- czekadełko w postaci sałatki z wakame (ostatnio standard w suszarniach, ale odnotowuję z przyjemnością);
- miła, uśmiechnięta obsługa;
- czysta toaleta;
- ryż w idealnej temperaturze, duży wybór dodatków, świeżo i smacznie;
- niskosodowy sos sojowy (obok tradycyjnego);
- cukierki na pożegnanie;
Co mi się nie podobało:
- nadużywanie sezamu - prawie wszystko było nim posypane;
- niektóre rolki się rozłaziły;
- w niektórych rolkach było za dużo wasabi;
- herbata sencha zalana zdecydowanie za gorącą wodą i nie ma co zrobić z torebką, jak już się zaparzy;
- Robaczek uważa, że to granda, jeśli w suszarni nie ma dorayaki (w Polsce jeszcze nie byliśmy w takiej, w której by były); desery są jak najbardziej polskie (szarlotka i coś tam jeszcze).
Podsumowując - było miło i pewnie wrócimy.
Ceny moim zdaniem standardowe.
Z cyklu "ciekawostki": obok (jakieś 10 metrów) jest druga knajpa z azjatyckim jedzeniem (m.in. też sushi), okupowana przez Koreańczyków*. Zgaduję, że to wredni kapitaliści, którzy w pobliskich zakładach LG przejmują wytworzoną przez polską klasę robotniczą wartość dodaną. Skoro tam siedzą, to pewnie karmią w sposób zbliżony do autentycznego, więc pewnie się tam wybierzemy któregoś dnia.
* Posiadam cenną towarzysko umiejętność rozróżniania Koreańczyków, Chińczyków i Japończyków. Nie odróżniam Koreańczyków północnych od południowych, ale to nic nie szkodzi, bo KOREA JEST JEDNA! Znajomość tego faktu również jest cenna towarzysko.
Właściciele to kretyni
OdpowiedzUsuńA mógłbyś rozwinąć myśl?
OdpowiedzUsuńJak można przygotować sushi z mrożonych ptoduktów? Odrazu da się wyczuć że nic nie jest świeże tylko mrożone. Nie smakowało mi bo jadłam prawdziwe a to w tej knajpie nie ma nic wspólnego z tym co jadłam. Przede wszystkim świeże produkty a nie mrożone. Zastawą nie nadrobi się smaku. Nie zdziwiła bym się jakby to co oni tworzą powstawało z półproduktów bo tak to smakuje. Zajmijcie się czymś na czym lepiej się znacie ludzie a nie psujcie tradycji. Może lepiej otworzyć bar mleczny? Mam nadzieję że wystarczy takie rozeinięcie.
OdpowiedzUsuńWystarczy aż nadto. Pozwolę sobie nie zgodzić się, pozostać przy własnym zdaniu i nie wdawać się w dalszą polemikę. Nie omieszkam odwiedzić tej restauracji ponownie w przyszłym miesiącu, i ponownie podzielić się opinią.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń