Raz na kwartał tsukemono musi być - dziś bardzo klasyczny przepis na rzepę "tysiąc plasterków" - kabu no senmaizuke (かぶの千枚漬け). 千枚 (sen mai) znaczy dosłownie "tysiąc płaskich obiektów" (np. arkuszy papieru) - nie należy mylić z 洗米, które czyta się tak samo, a znaczy "umyty ryż". Rezultat to bardzo wdzięczna, efektowna przystawka, typowy przedstawiciel hashiyasume ( 箸休め), czyli dosłownie "odpoczynku dla pałeczek" - niewielkich dań podawanych między posiłkami celem "przeczyszczenia podniebienia"*. Z góry uprzedzam - spolszczona wersja z czarnej rzepy nie wychodzi (próbowałem, niestety), ale można próbować z innych kultywarów - najlepiej miękkich i mało "piaszczystych" (tu z rzepy fioletowej). Polecam oczywiście jedyną słuszną rzepę japońską kabu.
* Najbardziej chyba znanym hashiyasume jest gari, czyli podawany do sushi marynowany imbir.