* Jest też jakaś szczątkowa, nienachalna fabuła. Kompozycja przypomina tragedię grecką, jest nawet chór (sic!). Ogląda się to bardzo przyjemnie.
** Mniej więcej raz na kwartał, na mniej więcej przez trzy niedziele wyciągam moją frytownicę i smażę. Przez resztę kwartału walczę z wyrzutami sumienia, podwyższonym cholesterolem i oponką.
Relatywnie dużo czasu zajęło mi ustalenie, czym właściwie jest "ham", bo mój aparat poznawczy nie przyjmował do wiadomości, że można smażyć kotlety z szynki już przetworzonej (solonej, wędzonej, suszonej, gotowanej, czy jakiejkolwiek innej niesurowej). Bardziej prawdopodobne wydawało mi się, że Japończycy mają w sprzedaży takie śliczne, okrągłe szyneczki, coś jak "myszka" u nas. (Nie)stety - "szynka" również w języku polskim niekoniecznie oznacza kawał surowizny. Ham katsu robi się z, bardzo przepraszam, wyrobu wędliniarskiego. W skrócie: robi się jak schabowy, tylko zamiast schabu bierze się plaster szynki. Koniec przepisu, dziękuję, mic drop. Wersja dłuższa poniżej. Oczywiście wariacji na temat jest mnóstwo (kilka pomysłów w przepisie). Oczywiście to jest youshoku, kuchnia-japońska-inspirowana-zachodnią.
Wariacje ham katsu sprowadzają się do zmiany grubości plastrów szynki, czy kotlet składa się z jednego, czy dwóch, i czy w tym ostatnim przypadku pakujemy coś (czytaj: ser) między plasterki. Podaję przepis tak, jak robiłem, i jak jest na zdjęciach - cienkie plastry, dwa na kotlet, bez sera.
Ham katsu
Daje 4 porcje po kotlecie
- 8 cienkich plasterków szynki (do 2 mm grubości)
- mąka do obtaczania (1/4-1/2 sz)
- 1-2 jajka do maczania
- panko do pankonierowania (1/2-1 sz)
- olej do smażenia
- musztarda, biała kapusta i sos tonkatsu do podania
- Plasterki szynki poukładać na sobie po 2, przyprawić świeżo zmielonym pieprzem.
- Panierować dwuplasterki najpierw w mące, potem jajku, a na końcu w panko. Panko lekko docisnąć.
- Smażyć w głębokim tłuszczu w temperaturze 170 st. C na złoto.
- Odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku, kroić i podawać na leżu z drobno poszatkowanej białej kapusty, polane sosem tonkatsu i z odrobiną musztardy na boku.
ad. 1 Jeśli chcemy nadziewać, to między plasterki pakujemy nadzienie - może być plasterek sera, ale można też poszaleć, i włożyć do środka coś innego (pesto, przetarty czosnek, liść szałwii, cokolwiek). Plastry mogą być pojedyncze i grubsze (nawet i centymetr). Ja użyłem wędzonej wiśniowym dymem szynki produkcji własnej i mojego Taty.
ad. 2 Panko warto parę minut wcześniej spryskać wodą i pomyziać - panierka będzie po usmażeniu bardziej puszysta. Spryskujemy spryskiwaczem do kwiatków (sic!).
Ja mam talent i zawsze potrzeba mi więcej składników panierki, niż w przepisach. I robię przy okazji chlew na stole.
ad. 3 Można na patelni (byleby to był "głęboki" tłuszcz - minimum 2 cm), tylko proszę dobrze rozgrzać (drobinka panko rzucona na olej powinna bąbelkować).
ad. 4 Tradycja taka, ma być kapusta i koniec. Takoż sos tonkatsu (przepis poniżej) i musztarda japońska.
Sos tonkatsu (とんかつソース) tradycyjnie podaje się do, nomen omen, tonkatsu, czyli japońskiego schabowego, oraz innych dań smażonych w głębokim tłuszczu. W skład wchodzą różne owoce i warzywa (jabłka, pomidory, cytryny, marchew, cebula, seler, suszone śliwki), ocet, sos sojowy, cukier i przyprawy (zainteresowanym tematem polecam artykuł na Just Hungry). Sos wiodącej marki Bull-Dog można dostać w Polsce (np. Kuchnie Świata) w cenie ok. 30 zł za pół litra. Można oczywiście zrobić zrobić samemu - przepis w wersji "na lenia" poniżej (z Just One Cookbook). Wersja full wypas kiedy indziej.
Sos tonkatsu (wersja prosta)
Daje 3 łyżki
- 1 Ł keczupu
- 2 1/2 ł sosu Worcestershire
- 1 1/2 ł sosu ostrygowego
- 1 ł cukru
- Dokładnie wymieszać wszystkie składniki miotełką.
Oczywiście warto przeskalować np. razy 4, zrobić więcej i trzymać w lodówce - w którymś w smarketów kupiłem za grosze odpowiednie pojemniki.
Na koniec słowo o musztardzie. Japońska musztarda karashi (からし) robiona jest z ziaren gorczycy sarepskiej i ew. chrzanu, i co do zasady jest gęstsza i ostrzejsza od swojego polskiego odpowiednika. Da się wyszukać w sklepach typu "kuchnie świata" - ja kupuję produkcji koreańskiej, ale spokojnie da się ją zastąpić rodzimą "chrzanową".
Do zobaczenia za miesiąc, jeszcze nie wiem dokładnie z czym. Obiecywany od jakiegoś czasu półprodukt ni cholery nie chce mi wyjść, więc chyba dam sobie spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz