*Od pracy krótsze, ale przecież nie będę pt. Czytelników zanudzał przez dwa tygodnie opisami kreatywnego wykorzystania w bento resztek z wigilii.
Poniżej moje cudowne odkrycie z Just Bento - smaczne, sycące i wyglądają ładnie (green is good, jak mawiali starożytni orkowie). I rzekomo zdrowe. I całkowicie slow-carb. I, jak mawiał pewien Legendarny Pracownik mojego Zakładu Pracy, widzę wiele miejsca na ulepszenia. W hołdzie oryginalnemu przepisowy będę nazywał te placuszki burgerami.
Burgery (placuszki) z zielonego groszku
Daje ok. 10 burgerów
- 2 szklanki mrożonego groszku (ok. jednego worka ze smarketu)
- 1 Ł tahini lub niesłodzonego masła orzechowego
- 1 Ł mąki z cieciorki
- 1 ł pasty z czarnych oliwek lub 2-3 posiekane oliwki
- 1 ł posiekanego świeżego rozmarynu
- sól i pieprz do smaku
- ziarna maku, cebula i czosnek granulowany do obtoczenia (w proporcji 3:2:1)
- tłuszcz do smażenia
- Groszek wsypać do garnka, dodać łyżeczkę soli i zalać zimną wodą (tak, by lekko przykryła groszek). Zagotować, przykryć, zmniejszyć ogień i gotować ok. 5 minut do ugotowania groszku. Odcedzić.
- Groszek zetrzeć na gładką pastę w blenderze. Dodać pozostałe składniki i doprawić do smaku.
- Zmieszać mak, cebulę i czosnek. Formować niewielkie (z czubatej łyżki masy) placuszki z masy groszkowej i obtaczać w mieszance.
- Smażyć na rozgrzanym tłuszczu ok. 4-5 minut z każdej strony (aż będą chrupkie).
Uwagi do wykonania:
ad. 1 Groszek jak przypuszczam może być też z puszki - potrzebne będą niecałe dwie puszki o standardowej objętości (240g groszku w groszku). Przy kupowaniu groszku w puszce warto zwrócić uwagę, czy nie jest przypadkiem dosłodzony - groszek powinien być słodki sam w sobie, więc w puszce może się znajdować tylko woda, groszek i sól.
ad. 2 Aż kusi, żeby dodać tutaj spoconej na maśle szalotki, tudzież innej cebuli. Mąka może być zwyczajna, cieciorkowa jest dla slow-carbowych purystów. Poza tym muszę ją w końcu zużyć, mam cały słój, a robię z niej tylko naleśniki (rzadko).
ad. 3 Przyznaję się bez bicia, że cebula u mnie była suszona i przylepiała się słabo - na pomysł użycia granulowanej wpadłem post factum.
ad. 4 Najsłabszy, niestety element przepisu - placuszki wciągają tłuszcz, trzeba pilnować, żeby już były chrupkie, a czosnek jeszcze nie zgorzkniał. Następnym razem użyję rozgrzanego grilla i tylko lekko pod nim opiekę.
Nie miałem okazji mrozić (podobno da się, ale na krótko), bo nieznani sprawcy pożarli wszystkie placki (a zrobiłem z podwójnej porcji groszku).
Nie miałem okazji mrozić (podobno da się, ale na krótko), bo nieznani sprawcy pożarli wszystkie placki (a zrobiłem z podwójnej porcji groszku).
W następnym odcinku (dla tych, co czytają moje bajania, a nie tylko przepisy) o pysznej kapuście (nie wigilijnej) i bohaterskiej walce z flatulencją.
Bomba błonnikowa :) Zgapię to, obiecuję!
OdpowiedzUsuńRobiłem ostatnio podobne... rewelacja! Polecam :)
OdpowiedzUsuńhahah, to już doczekać się nie mogę tych zmagań z flatulencją! :D
OdpowiedzUsuńa placuszki cudowne! spróbuję jak tylko kuchnię posiądę w całości.
Pozdrawiam
MOnika
O prosze, jakie pomysłowe i zdrowe burgery. Nie wpadłabym na to:)
OdpowiedzUsuń@Julia: ja też zgapiłem, ale nawet mi głupio nie jest, od kiedy ustaliłem, iż jest to szlachetne działanie, zwane rebloggingiem
OdpowiedzUsuń@Monika: baczcie, o co prosicie ;-)
@Izka: ja też :(