Wpis powstał z potrzeby chwili - przyjmowaliśmy z Robaczkiem Gościa, i trzeba było go (i siebie przy okazji) nakarmić. Nakarmić niskokosztowo i nieinwestycyjnie, w sensie czasu poświęconego na przygotowanie, i żeby jedzenie za bardzo nie absorbowało - spotykaliśmy się bowiem po to, żeby spożywać alkohol. Stanęło na finger food. Japońskim oczywiście.
Dziś aż trzy przepisy - dwa na yakitori (焼き鳥), czyli szaszłyki z kurczaka, jeden na pieczone skrzydełka. Wszystko z kuraka, wszystko grillowane w piekarniku, wszystko da się przygotować wcześniej i wrzucać w razie napadu głodu. Tych samych przepisów można użyć do przygotowania jedzenia latem, na "prawdziwym" grillu węglowym.